Zapewne każdy kto odwiedził chociaż raz Italię skusił się na cannolo. A czy wiecie, że te pyszne rurki z nadzieniem ze słodkiej ricotty pochodzą z Sycylii? Wszystko zawdzięczamy rodzinie Rosciglione z Palermo. Kilka dni temu miałam przyjemność poznać prawnuczkę wynalazcy cannolo. Swoją niepozorną fabrykę słodyczy Rosciglione mają tuż obok Ballaro' - najstarszego targu w Palermo. Obecnie produkcją słodyczy zajmuje się już piąte pokolenie tej rodziny. Drugą fabrykę mają w Carini. To miasteczko również położone jest w prowincji Palermo (jakieś 20 minut pociągiem z Palermo). Fabryka cannolo w Palermo brzmi poważnie, ale tak naprawdę to małe pomieszczenia wraz ze sklepikiem. Z zewnątrz wygląda jak sklepik osiedlowy, do którego sporadycznie zaglądają klienci. Wewnątrz kilka półek i witryna ze słodyczami, a w drugim pomieszczeniu kuchnia, gdzie przygotowywane są słodycze.
Do sklepiku po cannolo poszłam z Anną. Pracowała tam wiele lat temu przy produkcji ryb w oleju, bo wówczas rodzina zajmowała się różnego rodzaju handlem. Wspomina, że jej szef był pracoholikiem, bo całe życie i zdrowie poświęcił rodzinnej firmie. Pracował 24 godziny na dobę, aż się rozchorował. Wylew spowodował, że został do końca życia na wózku inwalidzkim. Poświęcił się całkowicie, ale jego cannolo importowane jest na cały świat.
Anna prawie zawsze kupuje cannolo tylko tam. Kiedy weszłam do sklepiku cannolo nie było w ofercie. Miła sprzedawczyni specjalnie dla mnie przygotowała je w kuchni. Dostałam jeszcze ciasteczko marcepanowe, kupiłam ciastka z nadzieniem figowym, a wszystko zostało pięknie ułożone na tatce, zapakowane w firmowy papier i zawiązane wstążeczką. Dodam, że w sklepiku można kupić zawsze puste cannolo i spróbować samemu przygotować krem. Anna obiecała mi, że jeszcze tam wrócimy, by podejrzeć jak powstaje cannolo i inne słodycze. Mam nadzieję, że tak będzie, a kucharze zgodzą się, by przyjrzeć się ich pracy.
Na pamiątkę wzięłam ze sklepiku broszurę o rodzinie Rosciglione i z przepisami słodyczy. Teraz pozostaje sprawdzić się w roli sycylijskiej kucharki i przyrządzić jakieś dolce. Trzeba jednak nieco pogłówkować, bo podane w broszurce receptury nie zdradzają niektórych sekretów. Wiemy, co trzeba użyć, by zrobić centi, buccellati czy pasta reale, ale nie ma tam podanych miar składników. O tych przepisach i rodzinie Rosciglione poczytajcie na stronie www.fratellirosciglionesrl.it
A takie buccellati pieczone tylko na Boże Narodzenie Rosciglione dostałam kiedyś od Anny.
Komentarze