W Palermo mamy kilka parków i zielonych miejsc do odpoczynku. Dzisiaj odwiedziłam nowy park miejski. Mieści się on tuż za miasteczkiem akademickim na ulicy Basile. Byłam mile zaskoczona, gdy w parku zajmującym powierzchnię aż 25 hektarów ujrzałam biegających ludzi. Do tej pory nie widziałam tylu biegaczy w Palermo. Czasem ktoś przebiegł w porcie, a tu całe grupy biegają i ćwiczą. Widocznie takie miejsce było potrzebne mieszkańcom. Można tu też spotkać wielu rowerzystów, bo też specjalnie dla nich przygotowano kilka kilometrów ścieżek rowerowych.
Park powstał na terenie odebranym mafii. Wcześniej był to zarośnięty krzakami teren, a dziś to uporządkowane alejki z ławeczkami i atrakcjami. Dedykowany jest Antonino Cassara, prawnikowi, który walczył z mafią i w wieku 38 lat zginął z ich rąk.
W parku są miejsca do aktywnego uprawiania sportu - równoważnie, drabinki, plac zabaw dla dzieci, basen. Są też małe jeziorka, ale z powodu upału wyschły. Może w innej porze roku znowu pojawią się. Dziś w miejscu, gdzie powinna być woda ujrzałam za to królika. Jest też amfiteatr i kilka budyneczków użyteczności publicznej, jak kawiarenka literacka. W Willi Farno mieszczą się biura parku, a kawałek dalej stoi wieża wodna. Zadbano też o roślinność. Posiano setki metrów kwadratowych trawy. Powstało rosarium. Są tu drzewka oliwkowe i bawełny, posadzono agawy i inne kaktusy. Przypuszczam, że z czasem będzie jeszcze piękniej, bo roślinność rozrośnie się i zasłoni wyschniętą, popękaną ziemię spaloną słońcem. Cienia dostarczą cedry libańskie, figusy i drzewa piniowe. Muszę się im przyjrzeć lepiej następnym razem, bo nie jestem ekspertem w dziedzinie botaniki, ale mam nadzieję, że nie napisałam tu bzdur.
Wychodząc z parku poczułam jakiś piękny zapach. Rozejrzałam się wokół i prawie krzyknęłam z radości. Zobaczyłam lawendowe żywopłoty. Nie dostrzegłam ich wcześniej, bo lawenda zaczyna kwitnąć i dopiero pod wieczór wraz z lekkim wiaterkiem jej zapach unosi się w powietrzu.
Spacerując po parku można uzmysłowić sobie, że Palermo położone jest w dolinie, bo naokoło doskonale widać z tego miejsca wszystkie góry. Daleko góruje Góra Grifano z Sanktuarium Świętej Rozalii.
Przed dwudziestą usłyszałam jakiś alarm i pomyślałam, że w pobliżu jest jakiś pożar. Głos alarmującego zbliżał się jednak do mnie, aż usłyszałam komunikat, że pora opuszczać park, bo niebawem będzie zamknięty. Cóż, pan z megafonem nie będzie z pewnością czekał specjalnie na mnie i chyba nie zaryzykuję pozostania tu dłużej. Wstałam z ławeczki, przeszłam jeszcze po równoważni (i nie spadłam!), zerknęłam w stronę kawiarenki, gdzie nie zdążyłam wypić kawy i zrobiłam kilka zdjęć lawendy. Pewnie będzie jeszcze okazja, aby tu powrócić!
Park powstał na terenie odebranym mafii. Wcześniej był to zarośnięty krzakami teren, a dziś to uporządkowane alejki z ławeczkami i atrakcjami. Dedykowany jest Antonino Cassara, prawnikowi, który walczył z mafią i w wieku 38 lat zginął z ich rąk.
W parku są miejsca do aktywnego uprawiania sportu - równoważnie, drabinki, plac zabaw dla dzieci, basen. Są też małe jeziorka, ale z powodu upału wyschły. Może w innej porze roku znowu pojawią się. Dziś w miejscu, gdzie powinna być woda ujrzałam za to królika. Jest też amfiteatr i kilka budyneczków użyteczności publicznej, jak kawiarenka literacka. W Willi Farno mieszczą się biura parku, a kawałek dalej stoi wieża wodna. Zadbano też o roślinność. Posiano setki metrów kwadratowych trawy. Powstało rosarium. Są tu drzewka oliwkowe i bawełny, posadzono agawy i inne kaktusy. Przypuszczam, że z czasem będzie jeszcze piękniej, bo roślinność rozrośnie się i zasłoni wyschniętą, popękaną ziemię spaloną słońcem. Cienia dostarczą cedry libańskie, figusy i drzewa piniowe. Muszę się im przyjrzeć lepiej następnym razem, bo nie jestem ekspertem w dziedzinie botaniki, ale mam nadzieję, że nie napisałam tu bzdur.
Wychodząc z parku poczułam jakiś piękny zapach. Rozejrzałam się wokół i prawie krzyknęłam z radości. Zobaczyłam lawendowe żywopłoty. Nie dostrzegłam ich wcześniej, bo lawenda zaczyna kwitnąć i dopiero pod wieczór wraz z lekkim wiaterkiem jej zapach unosi się w powietrzu.
Spacerując po parku można uzmysłowić sobie, że Palermo położone jest w dolinie, bo naokoło doskonale widać z tego miejsca wszystkie góry. Daleko góruje Góra Grifano z Sanktuarium Świętej Rozalii.
Przed dwudziestą usłyszałam jakiś alarm i pomyślałam, że w pobliżu jest jakiś pożar. Głos alarmującego zbliżał się jednak do mnie, aż usłyszałam komunikat, że pora opuszczać park, bo niebawem będzie zamknięty. Cóż, pan z megafonem nie będzie z pewnością czekał specjalnie na mnie i chyba nie zaryzykuję pozostania tu dłużej. Wstałam z ławeczki, przeszłam jeszcze po równoważni (i nie spadłam!), zerknęłam w stronę kawiarenki, gdzie nie zdążyłam wypić kawy i zrobiłam kilka zdjęć lawendy. Pewnie będzie jeszcze okazja, aby tu powrócić!
Komentarze