Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2012

La rivista.

Od kilku miesięcy mamy na polskim rynku czasopismo poświęcone Italii. W ostatnim, drugim numerze możemy też przeczytać artykuł o Sycylii.  http://larivista.pl/

Sycylijczyk w Lublinie.

    Kilka lat temu dostałam prezent imieninowy - bilet do teatru Puppi w Palermo. Z radością wspominam ten niezwykły prezent, bo wywarł na mnie tak duże wrażenie, że pamiętam go do tej pory. Nie mam na myśli biletu, ale spektakl lalkowy, średniowieczny poemat o walce, miłości, honorze. Wspominam o tym dlatego, że dzisiaj ponownie miałam przyjemność wysłuchać tę samą opowieść. Tym razem Sycylia zawitała do Lublina.     28 listopada opowieści Mimmo Cuticchio z Palermo można było wysłuchać i w Lublinie w Ośrodku Brama Grodzka Teatr NN w ramach międzynarodowego festiwalu "Spotkania z opowiadaczami świata". Godzina słuchania i opowiadania "Pieśni o Rolandzie" minęła jak kilka minut!Było przyjemnie i po włosku! Tegoroczne święto Santa Rosalia i widowisko słowno-wizualne poświęcone patronce Palermo prowadził  Mimmo Cuticchio.                   Mimmo urodził się w 1948 roku. Jego ojciec był artystą i dyrekt...

Tam, gdzie zawsze powracam - Cefalu.

          Cefalu to urocze miasto na północy Sycylii, które odwiedziłam kiedyś jako pierwsze po Palermo. Miasto tak mnie urzekło, że zawsze co roku odwiedzam je pod koniec pobytu na Sycylii. Stało się to już tradycją.          Do Cefalu pojechałam pociągiem. Bilet z Palermo to koszt 5 euro, podobnie jak autobusem. Miasto nie jest duże, a zwiedzić go można wędrując główną ulicą od stacji pociągów i idąc aż do wybrzeża. Tym razem pobyt tutaj postanowiłam rozpocząć od spaceru jego uliczkami tak, aby przypomnieć sobie i poznać na nowo miejsca, które kiedyś skradły kawałek mego serca.            Wybrukowane uliczki, kwiaty w wielkich donicach na schodach wąskich, bocznych uliczek oraz dziesiątki butików z artystycznymi przedmiotami i rzemiosłem przywiodły mi na myśl Taorminę. To miasto jest rzeczywiście podobne do najbardziej lubianego przez artystów i turystów miasta na Sycylii - Taorminę. Z wielką przyjemno...

Przed południem.

      Budzę się zwykle około 6 rano, a raczej budzą mnie odgłosy dochodzące z ulicy. Śpię przy otwartym oknie, a to oznacza, że szybko mogę nie zasnąć, będę budzić się w nocy i wcześnie wstawać. Wszystko za przyczyną tętniącej życiem ulicy. W nocy z głębokiego snu budzą mnie, a raczej wyrywają z łóżka i stawiają na równe nogi, kierowcy szybko jadących aut z muzyką włączoną na maxymalną moc. Budzą mnie też mewy jakby krzyczały "daj, daj, daj..." i kłóciły się o coś. Przylatują tu z nad morza i zastanawiam się, czy nie są skuszone zapachem (a raczej smrodem) ryb z pobliskiego sklepu, targowisk. Ich głosy mogą  naprawdę przerazić. Pierwszy raz miałam wrażenie, że gram w filmie Hitchocka "Ptaki". Było ciemno, coś wrzeszczało, a ja nie wiedziałam czy śnię czy to jawa.         Rano słyszę odgłosy zamiatania ulicy. Przynajmniej kilkanaście razy sprzątająca brygada uderza szufelką w kosz ze śmieciami. To dobry znak, bo ulica będzie czysta. Pote...

Kino pod gwiazdami.

      Dzień spędziłam na plaży. O 21 wybierałam się do kina pod gwiazdami na komedią z udziałem uwielbianych przez Sycylijczyków aktorów Ficarra i Picone. Trudno było wrócić z Mondello. Na autobus czekałam godzinę i tak nie przyjechał. Strajki. Wsiadłam wreszcie w inny i dotarłam do stadionu. Przy okazji zobaczyłam jak wygląda z zewnątrz. Potem jeszcze dwie przesiadki (na szczęście coś jechało), szybka kąpiel i kolacja i jadę do kina. Film wyświetlany był w najnowszej galerii sklepów w Palermo "Conca              d' oro". Jedzie się tam w kierunku Sferacavallo. Tłum ludzi zgromadził się w kinie pod gwiazdami. Tak. Oglądaliśmy go na świeżym powietrzu, pod gołym i naprawdę nieco gwiaździstym niebem. Publiczność przybyła licznie, pewnie dlatego, że film nie był biletowany. Dotarłam tuż przed 21 i nie było już miejsc. Policzyłam, że na zaproszenie galerii odpowiedziało ponad 400 osób. Przybyły całe rodziny. Byli też starsi ludzie, jak i nas...

Ulubiony kolor Sycylijczyków.

      Mój ulubiony kolor to zieleń i turkus. Kiedy jestem w jakimkolwiek sklepie moje zmysły pobudzane są przez te kolory i pierwsze kroki zawsze kieruję ku rzeczom w tych barwach. Kolory kojarzą mi się z określonymi postaciami, miejscami i zachowaniami. Tutaj otoczona jestem kolorem różowym i jego odcieniami. Nie wiem, czy róż to ulubiony kolor wszystkich Włochów, ale Sycylijczyków, a zwłaszcza Palermitan (czy tak się mówi na mieszkanców Palermo, hm?) na pewno tak.       Kolor różowy to tło flagi miasta, które powiewają w wielu miejscach w Palermo. Ostatnio widziałam rząd flag, w tym różową z czarnym, na targu staroci i w Sferacavallo, które jest jego częścią.  Różowe koszulki noszą piłkarze drużyny Palermo (podobnie Juventusu Turyn).       Wystawy sklepowe uginają się od ubrań i rzeczy w kolorze różowym. Obecnie i tu panuje moda na Hello Kity, ale coś, co wyróżnia wyspę(przypuszczam, że całą Italię) od reszty św...

Targ staroci w Palermo / Mercato delle pulci.

     W Palermo jest wiele miejsc z przedmiotami zwanymi starociami. Nie wolno jednak mylić ich z antykami. Często w sklepach i ulicznych targach wśród antyków znajdują się stare, ale niewartościowe, a po prostu zniszczone rzeczy, które nawet nie mają wartości sentymentalnej skoro znajdują się w takim miejscu.       Codziennie otwarty jest targ Pulci Mercato w bocznej uliczce Alberto Amedeo. To ulica z budynkami jak z barakami z blachy, która nie zachęca wyglądem do odwiedzania, ale jest tam wiele przeróżnych szpargałów. Wiele z nich chyba od lat tam leży, o czym świadczy warstwa kurzu na nich i wokół.       Można tam znaleźć mnóstwo bibelotów, w tym całkiem ładne figurki do szopki Bożonarodzeniowej i stare pocztówki. Podobały mi się lampy i stary telefon chyba z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jakby lepiej poszperać to można też umeblować swoje mieszkanie. Są tam fotele, krzesła, etażerki, komody, stoły i szafy. Nawet radio i...

Frutti di mare.

        I w końcu przekonałam się nieco do owoców morza. Po spacerze i zwiedzaniu Sferracavallo zostałam zaproszona na obiad do restauracji. Anna stwierdziła, że skoro świętujemy podwójne imieniny i podwójne urodziny  w jednym miesiącu, to trzeba to uczcić w eleganckim miejscu, a co najważniejsze smacznie zjeść. Na wybrzeżu restauracja na restauracji. Nie da się spokojnie przejść, bo z każdej wychodzą kelnerzy, właściciel, pracownicy na ulicę, zaczepiają przechodniów i kuszą różnymi promocjami. Nas udało się zwabić propozycją, że kobiety jedzą pastę gratis. No i skorzystaliśmy. Była pora siesty, a więc w restauracji byliśmy tylko my. Dziwne, że było otwarte, ale pewnie to ze względu na sezon turystyczny i doskonałą pogodę do plażowania na pobliskiej plaży.       Usiedliśmy w sali na piętrze, gdzie chłodziły nas nieco wiatraki. Przeglądaliśmy menu. Na przystawkę zamówiliśmy krewetki. Podane na sałacie skropiłam jak największą ilością cytryn...

Najnowszy przewodnik po Sycylii.

Premiera przewodnika miała miejsce w tym miesiącu. Jeszcze go nie mam, ale wydany został przez National Geographic, więc na pewno go kupię. Więcej :  Przewodnik po Sycylii .

Codzienny rytuał - riffa!

           Około ósmej rano w Palermo (pewnie i w wielu innych miastach) rozpoczyna się codzienny rytuał, który trwa aż do południa.To sprzedawca losów zaprasza przez megafon mieszkańców do udziału w loterii. Na ulicy pojawia się kilka razy do południa i co kilka metrów krzyczy, ile dzisiaj można wygrać. Nosi ze sobą walizeczkę i podchodzi do okien domów, z których wychylają się domownicy, aby kupić los (numer). Potem nie wiadomo czy będzie się miało tyle szczęścia, że losowanie odbędzie się na mojej ulicy. Raz widziałam jak sprzedawca potrząsał walizeczką z losami, a kilkuletnia dziewczynka ciągnęła los. Nie było potem aplauzu, więc pewnie nic nie wygrała. To jak w naszym totolotku. Najpierw kupujemy numer za kilka centów, jest określona pula do wygrania, a potem ciągniemy los, którego numer ma się pokryć z tym kupionym wcześniej. Sprzedawca informuje przez megafon, na której ulicy, a nawet, w którym domu i u kogo odbędzie się losowanie. Mieszkańcy dane...

Wędrówka po Zingaro.

        Jeszcze wieczorem nie wiem dokładnie, gdzie pojadę, bo dojazd do Zingaro jest utrudniony, a w San Vito lo Capo są piękne plaże, ale ja chcę się trochę zmęczyć i pochodzić po górkach. Rano wstaję o 6.30 i pakuję wodę, a także ręczniki kąpielowe, bo czy w Zingaro czy w San Vito to i tak warto skorzystać z kąpieli morskiej. Tuż po ósmej podjeżdża autobus do San Vito, ale Toto kupuje bilety do Castellamare. Pozostawiłam mu wybór i bardzo się cieszę, że wybrał wycieczkę, na której bardzo mi zależało. Wiem, że martwi się, że nie zdążymy na autobus o 9.00 do Scopello z Castellamare del Golfo. Ja też się tego spodziewam, ale nie przejmuję się. Moja intuicja podpowiada, że będzie to udany dzień. Autobus jeszcze kilka razy zatrzymuje się na przystankach w Palermo. Tracimy pół godziny na wyjazd z miasta, a kierowca nie może nam zagwarantować, że będziemy na czas w Castellamare. Jesteśmy za późno. Kierowca proponuje, że wysadzi nas na trasie do Scopello. Pewnie nie jest...

10 wskazówek jak dojechać i przejść Riserva Naturale dello Zingaro?

      Wczoraj dzień obfitował we wrażenia z wędrówki po parku Zingaro. Park krajobrazowy zwany po polsku rezerwatem Cygana położony jest między Scopello a San Vito lo Capo. Tak na świeżo przedstawiam kilka wskazówek jak tam dotrzeć i poruszać się, bo djazd do samego rezerwatu jest utrudniony. Oto porady: 1.Park można przejść z dwóch stron: od Scopello (wejście południowe) i San Vito lo Capo (wejście północne). 2. Z Palermo nie ma bezpośrednich połączeń do Zingaro, podobnie z San Vito lo Capo.  3. Z Palermo można dojechać do Scopello, ale dojazd tam jest utrudniony. Z Palermo jest autobus linii Russo do Castellamare del Golfo o 6.20 lub 8.00. Stamtąd autobusem do Scopello o 9.00. Najczęściej  wyjeżdżając z Palermo o 8.00 nie uda się, niestety, złapać autobusu o 9.00, a wyjeżdżając o 6.20 czekamy w Castellamare dwie godziny do wyjazdu do Scopello (to 10 km, 15 minut jazdy autem; autobus jedzie 45 minut). Można też wynająć auto (podobnie w San Vito) w Castell...

O Erice - ciąg dalszy i najbliższych planach.

W poście o Erice napisałam o kolejnym etapie zwiedzania miasta. Będzie jeszcze kontynuacja. Tymczasem planuję wyprawę do Parku Zingaro. Sprzyja temu pogoda, bo nie ma upału, jest nieco pochmurnie. Największy problem to dojazd tam, bo z Palermo nic nie jedzie bezpośrednio do Scopello Mam już jednak pomysł i mam nadzieję, że się uda, a moja słaba kondycja pozwoli na przejście parku dwoma szlakami w górach. Teraz pora na spacer po mieście.  

Pierwsza moja burza na Sycylii.

   W ciągu dnia było parno i duszno. Słońce zasłoniło zachmurzone niebo. Po 19 spadło kilka kropelek deszczyku. Teraz już grzmi i to mocno. Pada. Ludzie cieszą się, bo słychać ich okrzyki na ulicy. Dzieci piszczą udając, że boją się burzy. Pewnie to nie częste zjawisko na Sycylii zwłaszcza latem. Ja tu po raz pierwszy doświadczam ulgi w postaci deszczu choć i tak nie czuję, aby było chłodniej.      Muszę wyłączyć laptopa! Nie uda mi się dziś już nic więcej napisać!

Wieczór w stylu vintage.

   Jestem po kolacji, a raczej obiedzie, bo Włosi najważniejszy i największy posiłek jedzą właśnie wieczorem. Godzina 21 i nadal gorąco, więc wieczór postanawiam spędzić na dworze. Zamarzyłam o jakimś koncercie, a przynajmniej miejscu, gdzie spotkam ludzi, wypiję niezbyt mocne, ale zimne włoskie piwo i coś ciekawego poobserwuję.        Wyciągam Toto i pożyczonym autem jedziemy do Palazzo Chiaramonte-Steri. Kiedyś uczestniczyłam tam w ciekawym muzyczno-plastycznym performance. Dzisiaj natknęłam się również na oryginalne wydarzenie kulturalne. Palazzo to zabytkowy i zadbany kompleks z czasów wczesnego średniowiecza. Dziś mieści się tam uniwersytet, a także muzeum inkwizycji. Dzisiejszego wieczoru  dziedziniec uniwersytetu został zamieniony w Salon des Refuses  . To impreza dla tych, co lubią styl vintage. albo chcą po prostu miło spędzić sobotni wieczór.         Zaparkować jak zwykle nie ma gdzie. Wypatrzyłam jakiś woln...

Sentyment do staroci.

         Bardzo lubię stare rzeczy. Na strychu w domu rodzinnym mam ich całe mnóstwo. To prawie muzeum. Dzisiaj miałam okazję pooglądać starocia w sklepie z takimi przedmiotami w Palermo. Czego tam  nie było! Meble jedne na drugich, stare komody, stoły i kryształowe żyrandole. Gdybym mogła stamtąd coś zabrać do Polski i miała własny kąt to na pewno skusiłabym się na zielony fotel w stylu vintage za całe 20 euro i robiony na szydełku obrus. Nie mogłam też oderwać oczu od pięknej komody z w kolorze mięty, pięknego fotela z prawdziwego drewna z błyszczącym siedziskiem i wielkiego okrągłego stołu ze zdobieniami. Uwielbiam okrągłe stoły! Były też tam subtelne zastawy porcelanowe, filiżaneczki do kawy. Nie mogłam nie obejrzeć przedmiotów afrykańskich - figurki z drzewa hebanowego, instrumentów muzycznych. Miałam ochotę kupić na prezent lalkę Japonkę. Pewnie spodobałaby się Ewie. Przy wyjściu kasa obłożona była starymi winylowymi płytami. Muszę chyba odkurzyć swo...

Nowy orleański park miejski w Palermo "Ninni Cassara"

          W Palermo mamy kilka parków i zielonych miejsc do odpoczynku. Dzisiaj odwiedziłam nowy park miejski. Mieści się on tuż za miasteczkiem akademickim na ulicy Basile. Byłam mile zaskoczona, gdy w parku zajmującym powierzchnię aż 25 hektarów ujrzałam biegających ludzi. Do tej pory nie widziałam tylu biegaczy w Palermo. Czasem ktoś przebiegł w porcie, a tu całe grupy biegają i ćwiczą. Widocznie takie miejsce było potrzebne mieszkańcom. Można tu też spotkać wielu rowerzystów, bo też specjalnie dla nich przygotowano kilka kilometrów ścieżek rowerowych.     Park powstał na terenie odebranym mafii. Wcześniej był to zarośnięty krzakami teren, a dziś to uporządkowane alejki z ławeczkami i atrakcjami. Dedykowany jest Antonino Cassara, prawnikowi, który walczył z mafią i w wieku 38 lat zginął z ich rąk.       W parku są miejsca do aktywnego uprawiania sportu - równoważnie, drabinki, plac zabaw dla dzieci, basen. Są też małe jez...

W cieniu krużganków zakonu benedyktynów.

    Odwiedzając Sycylię zawsze staram się pojechać do pobliskiego Monreale. Tak było i dzisiaj. Sprawdziłam godzinę odjazdu prywatnego autobusu i oczywiście spóźniłam się. Czekałam więc na autobus miejski, którym w kilka minut też można tam dojechać. Przez 40 minut nie przyjechał żaden autobus. Nie było żadnego strajku, a według rozkładu powinien przyjechać niejeden autobus. Było mi gorąco, zaczynałam się denerwować i już miałam  zmienić plany, a tu nadjeżdża autobus. I to ten, na który niby się spóźniłam! Czterdzieści minut po czasie.         Po 15 minutach jestem w Monreale, gdzie zawsze jest świeższe powietrze niż w Palermo, jest spokojniej, a wiaterek muska mi twarz. To zawdzięczam położeniu miasteczka w górach. Krążę uliczkami, oglądam witryny sklepowe, mijam zamknięte i opuszczone kościoły. Jeden z nich, pw. św.Trójcy, zwraca moją uwagę. Na drzwiach wejściowych przyklejone kartki ze słowami Borselino. Cytaty mają dodać Sycylijczykom odwag...

Skąd się wzięło przepyszne cannolo siciliano?

      Zapewne każdy kto odwiedził chociaż raz Italię skusił się na cannolo. A czy wiecie, że te pyszne rurki z nadzieniem ze słodkiej ricotty pochodzą z Sycylii? Wszystko zawdzięczamy rodzinie Rosciglione z Palermo. Kilka dni temu miałam przyjemność poznać prawnuczkę wynalazcy cannolo. Swoją niepozorną fabrykę słodyczy Rosciglione mają tuż obok Ballaro' - najstarszego targu w Palermo. Obecnie produkcją słodyczy zajmuje się już piąte pokolenie tej rodziny. Drugą fabrykę mają w Carini. To miasteczko również położone jest w prowincji Palermo (jakieś 20 minut pociągiem z Palermo). Fabryka cannolo w Palermo brzmi poważnie, ale tak naprawdę to małe pomieszczenia wraz ze sklepikiem. Z zewnątrz wygląda jak sklepik osiedlowy, do którego sporadycznie zaglądają klienci. Wewnątrz kilka półek i witryna ze słodyczami, a w drugim pomieszczeniu kuchnia, gdzie przygotowywane są słodycze.       Do sklepiku po cannolo poszłam z Anną. Pracowała tam wiele lat temu prz...

Spełnione marzenie-Erice.

     Każdy z nas ma zapewne wiele marzeń. Jest wiele miejsc, które pragniemy zobaczyć na własne oczy. Nie wystarczają nam czyjeś zdjęcia, opowieści, internetowe zapiski. Chcemy te miejsca dotknąć, poczuć sobą, zostawić tam część siebie i powracać do nich we wspomnieniach. Marzenia się zmieniają, duże stają się małymi, małe wielkimi i ważnymi, te, które nierealne spełniają się.        Moje marzenie, by spędzić dzień w Erice też się spełniło. To średniowieczne miasto zachwalali znajomi, przewodniki i artykuły w gazetach. Wyruszyłam więc i ja, by zobaczyć perłę Sycylii.       Autobus z Palermo do Trapani miał odjechać o godzinie 8 rano z dworca. Była już za trzy minuty ósma, a autobus linii Segesta nie nadjeżdżał. Zaniepokojona i chodząc w tę i z powrotem zapytałam taksówkarza o te linie. Uzyskałam odpowiedź, że Segesta ma swój nowy dworzec tuż obok PKP. Pobiegłam, ile sił w nogach, ale było za późno. Na kolejny autobus czekałam godzin...

Mondello.

        Mam wakacje, a więc pora nie tylko na zwiedzanie, ale i leniuchowanie. Wsiadam w autobus 104 na Piazza Indipendenza, na Piazza Sturzo przesiadam się w 806 i po około 40 minutach jestem w Mondello.       To część Palermo z piękną i długą, piaszczystą plażą. Mondello wyróżnia się też zabudową, bo znajdują się tam piękne wille z ogrodami, strzeżone przed okiem turystów i ciekawskich. Na plaży można kupić miejsce do leżakowania za 10 lub 5 euro. Miejsca na plaży bezpłatnej jest dużo, więc rozkładam ręcznik oraz inne manatki i szybko wskakuję do wody. Podobno plaży i piasku jest tutaj coraz mniej z każdym rokiem, a ja wolę piasek od kamieni i dlatego to moja ulubiona plaża w tej części Sycylii. Mimo że pełno na niej mieszkańców i turystów to łatwo znaleźć kawałek miejsca dla siebie. Woda jest czysta, krystaliczna i mieni się kolorami turkusu, niebieskiego i szafiru. Cudowne kolory! Piasek pod stopami, łaskotanie wody po nogach, brzuchu i już...

Co zmieniło się przez rok w Palermo?

Drugi dzień pobytu na Sycylii rozpoczęłam od pysznego śniadania owocowego. Nasyciłam się pysznymi kantalupo i morelkami.            Kantalupo to gatunek ogórka należącego do rodziny dyniowatych. Prawie 90 % jego zawartości stanowi woda. Nie jest za słodki ani kaloryczny, mimo że zawiera dużo cukru. W środku jest mięsisty i pomarańczowy. Wyczytałam, że działa leczniczo. Na Sycylię prawdopodobnie został przywieziony z Afryki. Spotyka się go tu tylko w okresie wakacyjnym przez około miesiąc. Po przepysznym i zdrowym śniadaniu postanowiłam pospacerować po Palermo. Chciałam sprawdzić, co zmieniło się w mieście od ostatniego pobytu. Nie miałam żadnego konkretnego planu i ruszyłam spontanicznie od Piazza Indipendenza. Minęłam budowę nowego metra (prace chyba niewiele się posunęły), zerknęłam na Palazzo Normani i ulubiony bar "Santoro". Moją uwagę zwrócił kontener na śmieci. Jest ich tu dużo, bo i śmieci dużo. Ten wyróżniał się, bo był pomalowany w cytrynki....