Na Ustice można w różny sposób wypoczywać. Jak ktoś chce może leżeć na kamienistej plaży i podziwać wschody i zachody słońca. Pamiętać należy, że duży obszar morza wokół wyspy to rezerwat morski i kąpiele są tam zakazane. Są to miejsca oznaczone i koniecznie trzeba to uszanować. Poplażować najlepiej, moim zdaniem, na Cala Sidoti. Plaże te znajdują się po zachodniej stronie wyspy. Trzeba minąć latarnię i dalej wieżę na wzgórzu, aby do niej dojść. Plaża to tysiące małych kamyczków, które potwornie paliły w stopy. Dlatego i tuż przy brzegu jest ich mnóstwo, a im dalej, tym większe. Kto umie pływać, temu pewnie kamienie, algi i inne stworki nie przeszkadzają.
Wędrując wokół wyspy nie można uniknąć widoku ciemnych skał. Czasem, jakby znienacka, pojawiają się za zakrętem, czasem jakby miały spaść z góry, a najczęściej wyrastają z morza. Niektóre mają ciekawe kształty i strukturę. Bywa, że przerażają. Im bliżej podchodzimy, tym bardziej zaskakują.
Schodząc tuż przed latarnią w kierunku morza natknęłam się wśród skał na grotę. Zabawiłam się w explorera i weszłam. W pewnym momencie nic nie widać, ale chciałam dojść do otworu wpuszczającego światło już nad morze. Udało się.
Kierując się z kolei na północną stronę wyspy, mijając centrum i urząd miasta, idąc w kierunku morza główną ulicą, można dojść do prehistorycznej wioski. To dość duża powierzchnia z chatami i murem z kamieni. Nikt tego muzeum na otwartym powietrzu nie pilnował. A za wioską urwisko nad morzem i piękne widoki na dwa ogromne faraglioni.
Idąc dalej w kierunku północno-zachodnim dojdziemy kapliczki Madonna della Croce, gdzie rozpoczyna się szlak w górę przez las. Niestety wszystko, co było oznaczone zostało zniszczone. Po drodze widnieją tablice z niewidocznymi zupełnie, jakby rozmokłymi lub wypalonymi słońcem, informacjami. Szlakiem tym można dojść do centrum, poniżej szlaku wybudowano kilka domów, do których można dojechać nawet autem. Powyżej szlaku las jest częściowo ogrodzony, ale nie wiadomo, czy można tam wchodzić czy nie. Wejście do tej części lasu czasem jakby otwarte, ale raczej zniszczone. Widoki nawet z niewielkiej wysokości zachwycające. Cieszy przede wszystkim cisza przerywana jedynie szczebiotem cykad. Teren najbardziej górzysty, las to rezerwat przyrody. Prowadzi szlak, którym szłam, ale jest i drugi, którym można dojść do góry Guardia dei Turchi.
Zeszłam do centrum przy tzw. starym kościele. Widok świątyni z 18 wieku wynagrodził mi niezadowolenie z wędrówki. Kościół, dziś już niewykorzystywany, powstał na bazie średniowiecznego klasztoru. Cała uliczka stylem nawiązywała jakby do budowy tego zabytku.
Komentarze