Wszyscy Sycyliofile i ci, którzy planują podróż na Sycylię doskonale wiedzą, że najlepszą opcją podróży na wyspę jest bezpośredni lot z Warszawy Modlin do miasta Trapani w zachodniej części Sycylii. Poza sezonem jesienno-zimowym (listopad-marzec) możemy tak latać od ponad roku. Sama też tak poleciałam. Do tej pory latałam przez Rzym do Palermo. Też było tanio i wygodnie ze względu na krótki czas podróży. Wylatywałam około południa z Warszawy, a w Palermo byłam około 20.00. Od przyszłego sezonu wiosennego polecimy z Polski również do wschodniej Sycylii do miasta Katania.
Wspomniane tanie loty do Trapani przyczyniają się do coraz większej popularności tego regionu wśród Polaków. Większość zwiedza tam Trapani, jedzie na plażę do San Vito lo Capo, odwiedza saliny, wpada do Erice i płynie na jedną z wysp Egadzkich.Piękne są wszystkie te miejsca, cały region wart jest powrotów i przede mną też jeszcze wiele do oglądania w tej prowincji. Bywa, że niektórzy chociaż na dzień wpadają do Palermo. To chyba pierwsze miasto, które początkowo kojarzy nam się z Sycylią. To też w końcu stolica wyspy i chociażby z tego względu warto do Palermo przyjechać. O Palermo pojawia się coraz więcej informacji. Są to głównie relacje z podróży, wpisy blogowe z wizyt w mieście. O Palermo wypadałoby pisać oddzielny blog, a o samej prowincji Palermo kolejny. Tymczasem przyszedł mi do głowy pomysł opowiedzenia o tych miejscach w prowincji Palermo, które niemal przyklejone są do niego, a inne oddalone, ale polecam je waszej uwadze. Kolejność tak naprawdę nie ma znaczenia.
1. Cefalu.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Cefalu
To miasto, które jako drugie po Palermo odwiedziłam podczas pierwszej podróży. Chyba dlatego lubię tam wracać. Już na dworcu PKP miasto wita nas kolorowym malowidłem na murze jednego z budynków. W pigułce obrazek przedstawia charakterystyczne dla miasta elementy. Jest więc zawsze rozpoznawalna góra La Roca, u stóp której rozciąga się miasto, typowa roślinność i symbole architektoniczne nawiązujące do zabytków miasta. A co wypadałoby tam zobaczyć?Na pewno katedrę z 1131 roku, której kamienne wieże widać z daleka. Remontowana świątynia od kilkunastu lat łączy w sobie wpływy kultury bizantyjskiej, normańskiej i arabskiej. Ponad wszystko zachwyca tam mozaika Chrystusa Pantokratora z blond włosami jak u Normana, ciemną brodą i gęstymi brwiami jak u Araba oraz prostym nosem i wąskimi ustami jak u Greka. Przy katedrze znajduje się plac, gdzie można znaleźć niejedno przyjemne miejsce do wypicia kawy. Kto się pokusi o wędrówkę na górę La Roca (około godziny; trzeba mieć koniecznie wygodne buty, a nie żadne klapki, sandały) będzie mógł podziwiać nie tylko spektakularną panoramę miasta, ale i cofnie sie w przeszłość. Znajdują się tam bowiem pozostałości po zamku bizantyjskim i fortyfikacji (niestety zdjęcia zaginęły mi:() z XII wieku oraz ruiny Świątyni bogini Diany aż z 5 wieku p.n.e. Aby wejść na górę należy kupić bilet. Kiedyś kosztował 1,50 euro. W samym mieście warto zajrzeć do Muzeum Mandralisca. Muzeum znane jest właściwie dzięki najbardziej tajemniczemu obrazowi Antonello da Messina-Portretowi nieznajomego z lat 1465-70. Spacerując po mieście, jej najstarszej części, natkniemy się też na megalityczne mury, dawne bramy miejskie pomagające wyobrazić nam sobie pierwotny kształt miasta. Koniecznie trzeba też wstąpić do średniowiecznej pralni publicznej, gdzie obecnie nie pierze się, ale można się schłodzić. Mnie zamiast zmoczenia stóp "udało się" zgubić tam akumulatory do aparatu, które wpadły mi do wody. Jeszcze z jednego względu warto miasto odwiedzić. Myślę, że współczesny charakter miasta tworzy sztuka.W dawnych pałacach, rezydencjach, które nie powalają już swym splendorem, powstają instytucje promujące sztukę. Można tam podziwiać prace nad odrestaurowaniem dawnych obrazów lub współczesne galerie. Zresztą na każdym kroku spotykamy warsztaty, gdzie artyści tworzą rękodzieło nawiązujące do historii etnograficznej Cefalu. Mnie najbardziej urzekły warsztaty tkackie oraz malowania jedwabiu.Miałam wrażenie, że znalazłam się w chatce czarownicy, która w swojej mrocznej izdebce dokonuje swoich tajemniczych czarów i maluje wzorzyste materiały. Piękne były też pracownie biżuterii i dekoracyjnych przedmiotów artystycznych. Kamienie, drewno, muszle, metal, mozaika, sznurki to były materiały, z których powstawały piękne dzieła. Spotkałam się też ze sztuką street artu. Tego typu malowidła zdobiły budynek domu kultury.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Cefalu
To miasto, które jako drugie po Palermo odwiedziłam podczas pierwszej podróży. Chyba dlatego lubię tam wracać. Już na dworcu PKP miasto wita nas kolorowym malowidłem na murze jednego z budynków. W pigułce obrazek przedstawia charakterystyczne dla miasta elementy. Jest więc zawsze rozpoznawalna góra La Roca, u stóp której rozciąga się miasto, typowa roślinność i symbole architektoniczne nawiązujące do zabytków miasta. A co wypadałoby tam zobaczyć?Na pewno katedrę z 1131 roku, której kamienne wieże widać z daleka. Remontowana świątynia od kilkunastu lat łączy w sobie wpływy kultury bizantyjskiej, normańskiej i arabskiej. Ponad wszystko zachwyca tam mozaika Chrystusa Pantokratora z blond włosami jak u Normana, ciemną brodą i gęstymi brwiami jak u Araba oraz prostym nosem i wąskimi ustami jak u Greka. Przy katedrze znajduje się plac, gdzie można znaleźć niejedno przyjemne miejsce do wypicia kawy. Kto się pokusi o wędrówkę na górę La Roca (około godziny; trzeba mieć koniecznie wygodne buty, a nie żadne klapki, sandały) będzie mógł podziwiać nie tylko spektakularną panoramę miasta, ale i cofnie sie w przeszłość. Znajdują się tam bowiem pozostałości po zamku bizantyjskim i fortyfikacji (niestety zdjęcia zaginęły mi:() z XII wieku oraz ruiny Świątyni bogini Diany aż z 5 wieku p.n.e. Aby wejść na górę należy kupić bilet. Kiedyś kosztował 1,50 euro. W samym mieście warto zajrzeć do Muzeum Mandralisca. Muzeum znane jest właściwie dzięki najbardziej tajemniczemu obrazowi Antonello da Messina-Portretowi nieznajomego z lat 1465-70. Spacerując po mieście, jej najstarszej części, natkniemy się też na megalityczne mury, dawne bramy miejskie pomagające wyobrazić nam sobie pierwotny kształt miasta. Koniecznie trzeba też wstąpić do średniowiecznej pralni publicznej, gdzie obecnie nie pierze się, ale można się schłodzić. Mnie zamiast zmoczenia stóp "udało się" zgubić tam akumulatory do aparatu, które wpadły mi do wody. Jeszcze z jednego względu warto miasto odwiedzić. Myślę, że współczesny charakter miasta tworzy sztuka.W dawnych pałacach, rezydencjach, które nie powalają już swym splendorem, powstają instytucje promujące sztukę. Można tam podziwiać prace nad odrestaurowaniem dawnych obrazów lub współczesne galerie. Zresztą na każdym kroku spotykamy warsztaty, gdzie artyści tworzą rękodzieło nawiązujące do historii etnograficznej Cefalu. Mnie najbardziej urzekły warsztaty tkackie oraz malowania jedwabiu.Miałam wrażenie, że znalazłam się w chatce czarownicy, która w swojej mrocznej izdebce dokonuje swoich tajemniczych czarów i maluje wzorzyste materiały. Piękne były też pracownie biżuterii i dekoracyjnych przedmiotów artystycznych. Kamienie, drewno, muszle, metal, mozaika, sznurki to były materiały, z których powstawały piękne dzieła. Spotkałam się też ze sztuką street artu. Tego typu malowidła zdobiły budynek domu kultury.
2.Piana degli Albanesi.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Piana%20dei%20Albanesi
W tym miasteczku czas naprawdę stoi w miejscu. Tam się przede wszystkim odpoczywa. Nikt się nie spieszy, nie ma wielkiego ruchu, mało ludzi przechadza się bardzo wąskimi uliczkami. Dojechać trzeba tam krętymi drogami i najlepiej samochodem. Jedzie się coraz wyżej i wyżej, a za każdym zakrętem wyłania się coraz to piękniejszy krajobraz. Samo miasteczko położone w górach około 40 minut od Palermo to jedna główna ulica z licznymi odnogami uliczek i mały placyk, gdzie odpoczywają starsi panowie i prowadzą całodzienne dysputy. W miasteczku znajduje się biblioteka, małe kino miejskie, sklepik z produktami regionalnymi. Jest też tradycyjny zakład krawiecki, gdzie krawcowa szyje tradycyjne, lokalne stroje, haftuje piękne jaja i szaty liturgiczne. A do tego jest bardzo miła. Mieszkańcy miasta to głównie potomkowie Albańczyków i dlatego znajdują się tu świątynie grekokatolickie. Warto też zwiedzić ciekawe muzeum etnograficzne, bo wielość eksponatów, zdjęć pozwala szczegółowo poznać historię tego oryginalnego pod względem narodowościowym miasta. Mniej więcej kilometr od miasta znajduje się wielkie, piękne jezioro. Można tam przysiąść i zaprzyjaźnić się z niejedną kolorową ważką lub pomyśleć o wycieczce w góry, które rozciągają się za jeziorem. To może przede mną, bo jak na razie nie znalazłam żadnej wskazówki czy szlaku prowadzącego w te góry.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Piana%20dei%20Albanesi
W tym miasteczku czas naprawdę stoi w miejscu. Tam się przede wszystkim odpoczywa. Nikt się nie spieszy, nie ma wielkiego ruchu, mało ludzi przechadza się bardzo wąskimi uliczkami. Dojechać trzeba tam krętymi drogami i najlepiej samochodem. Jedzie się coraz wyżej i wyżej, a za każdym zakrętem wyłania się coraz to piękniejszy krajobraz. Samo miasteczko położone w górach około 40 minut od Palermo to jedna główna ulica z licznymi odnogami uliczek i mały placyk, gdzie odpoczywają starsi panowie i prowadzą całodzienne dysputy. W miasteczku znajduje się biblioteka, małe kino miejskie, sklepik z produktami regionalnymi. Jest też tradycyjny zakład krawiecki, gdzie krawcowa szyje tradycyjne, lokalne stroje, haftuje piękne jaja i szaty liturgiczne. A do tego jest bardzo miła. Mieszkańcy miasta to głównie potomkowie Albańczyków i dlatego znajdują się tu świątynie grekokatolickie. Warto też zwiedzić ciekawe muzeum etnograficzne, bo wielość eksponatów, zdjęć pozwala szczegółowo poznać historię tego oryginalnego pod względem narodowościowym miasta. Mniej więcej kilometr od miasta znajduje się wielkie, piękne jezioro. Można tam przysiąść i zaprzyjaźnić się z niejedną kolorową ważką lub pomyśleć o wycieczce w góry, które rozciągają się za jeziorem. To może przede mną, bo jak na razie nie znalazłam żadnej wskazówki czy szlaku prowadzącego w te góry.
3.Monreale.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/2012/07/w-cieniu-kruzgankow-zakonu-benedyktynow.html
Monreale odwiedza każdy kto zwiedza Palermo. I dobrze, bo szkoda by było ominąć "przyklejone" prawie do Palermo miasto z jedną z piękniejszych katedr świata. Tak właśnie uważam. Katedrę, która i z zewnątrz robi wrażenie (podobno nie na wszystkich) powinien zobaczyć każdy podróżnik. Już jej same rzeźbione w brązie drzwi, majestatyczne wieże,absydy i fasada zachwycają, a jej wnętrze to kunszt mistrzowski. Same złote mozaiki, bogactwo malowideł, harmonia i porządek, tajemnica. Liczba 3 jest tu zauważalna. Mamy tu trzy charakterystyczne dla trzech kultur elementy - łacińskie (nawy), bizantyjskie (krzyż transeptu i plan kwadratu) i arabskie (sufit, motywy dekoracyjne, arkady ).Wcześniej niż katedra powstały jednak klasztor benedyktynów z pięknymi krużgankami, pałac królewski, a na końcu katedra. Jej powstanie zawdzięczamy Wilhelmowi I - monarsze normandzkiemu, który według legendy, wracając łowów myśliwskich zasnął pod drzewem zwanym chlebem świętojańskim. We śnie objawiła mu się Madonna, która wskazała mu miejsce na wzgórzu, gdzie zakopane były skarby ojca króla. W podziękowaniu Matce Bożej Wilhelm I wany Dobrym nakazał wybudować katedrę. Budowę przy wsparciu około 150 osób rozpoczęto w 1172 roku. Dzisiaj legendę obrazują wielkie rzeźby u wejścia do katedry: Madonna, a naprzeciw niej klęczący król trzymający w dłoniach katedrę. Miejscem szczególnym w tym kompleksie są krużganki klasztorne. Obiekt jest bardzo dobrze zachowany, zadbany, oryginalny. Setki kolumn zdobionych złotem i elementami zoomorficznymi, roślinnymi sprawiają, że chce się tu choć na chwilę przysiąść i schronić przed słońcem. Krużganki i wieżę katedralną zwiedza się za opłatą. Poza katedrą jeszcze do niedawna można było odwiedzać "społeczną" izbę regionalną. Idąc do parku, gdzie rozciąga się wielka i piękna panorama doliny z miastem Palermo, można było wstąpić do muzeum prowadzonego przez regionalistę i kolekcjonera. To małe muzeum utrzymywało się z datków zwiedzających. Istniało kilka lat, ale już w 2013 roku nie było go. Pamiętam jak jego twórca wspominał, że miasto nie chce już wspierać jego misji prowadzenia muzeum. Do tej pory udostępniało mu lokal. W tym maleńkim, jednopokojowym muzeum regionalista zgromadził kawałek historii Sycylii. Czegóż tam nie było! Miejsce przypominało muzeum etnograficzne, skansen i przyciągało turystów. Pamiętam, że wzruszona byłam kolekcją dawnych dziecięcych ubranek. Ciekawa jestem czy muzeum na nowo funkcjonuje w jakimś innym miejscu czy też jednak wraz z nielicznymi miałam ten przywilej, aby je zobaczyć?
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/2012/07/w-cieniu-kruzgankow-zakonu-benedyktynow.html
Monreale odwiedza każdy kto zwiedza Palermo. I dobrze, bo szkoda by było ominąć "przyklejone" prawie do Palermo miasto z jedną z piękniejszych katedr świata. Tak właśnie uważam. Katedrę, która i z zewnątrz robi wrażenie (podobno nie na wszystkich) powinien zobaczyć każdy podróżnik. Już jej same rzeźbione w brązie drzwi, majestatyczne wieże,absydy i fasada zachwycają, a jej wnętrze to kunszt mistrzowski. Same złote mozaiki, bogactwo malowideł, harmonia i porządek, tajemnica. Liczba 3 jest tu zauważalna. Mamy tu trzy charakterystyczne dla trzech kultur elementy - łacińskie (nawy), bizantyjskie (krzyż transeptu i plan kwadratu) i arabskie (sufit, motywy dekoracyjne, arkady ).Wcześniej niż katedra powstały jednak klasztor benedyktynów z pięknymi krużgankami, pałac królewski, a na końcu katedra. Jej powstanie zawdzięczamy Wilhelmowi I - monarsze normandzkiemu, który według legendy, wracając łowów myśliwskich zasnął pod drzewem zwanym chlebem świętojańskim. We śnie objawiła mu się Madonna, która wskazała mu miejsce na wzgórzu, gdzie zakopane były skarby ojca króla. W podziękowaniu Matce Bożej Wilhelm I wany Dobrym nakazał wybudować katedrę. Budowę przy wsparciu około 150 osób rozpoczęto w 1172 roku. Dzisiaj legendę obrazują wielkie rzeźby u wejścia do katedry: Madonna, a naprzeciw niej klęczący król trzymający w dłoniach katedrę. Miejscem szczególnym w tym kompleksie są krużganki klasztorne. Obiekt jest bardzo dobrze zachowany, zadbany, oryginalny. Setki kolumn zdobionych złotem i elementami zoomorficznymi, roślinnymi sprawiają, że chce się tu choć na chwilę przysiąść i schronić przed słońcem. Krużganki i wieżę katedralną zwiedza się za opłatą. Poza katedrą jeszcze do niedawna można było odwiedzać "społeczną" izbę regionalną. Idąc do parku, gdzie rozciąga się wielka i piękna panorama doliny z miastem Palermo, można było wstąpić do muzeum prowadzonego przez regionalistę i kolekcjonera. To małe muzeum utrzymywało się z datków zwiedzających. Istniało kilka lat, ale już w 2013 roku nie było go. Pamiętam jak jego twórca wspominał, że miasto nie chce już wspierać jego misji prowadzenia muzeum. Do tej pory udostępniało mu lokal. W tym maleńkim, jednopokojowym muzeum regionalista zgromadził kawałek historii Sycylii. Czegóż tam nie było! Miejsce przypominało muzeum etnograficzne, skansen i przyciągało turystów. Pamiętam, że wzruszona byłam kolekcją dawnych dziecięcych ubranek. Ciekawa jestem czy muzeum na nowo funkcjonuje w jakimś innym miejscu czy też jednak wraz z nielicznymi miałam ten przywilej, aby je zobaczyć?
4. Montelepre.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Montelepre
Montelepre to osada, która szczyci się tym, że mieszkał tu sycylijski Janosik. Poczytajcie o tym w innym poście (link powyżej). Dla jednych Salvatore Giuliano to bohater, a dla innych bandyta. W każdym razie miejsce mocno związane jest z tą postacią. Znajduje się tu jego dom pilnie strzeżony przez miejscowego Sycylijczyka, który rzadko się uśmiecha, a nawet wzbudza strach, bo ciągle podkreśla, że Sycylia musi oddzielić się od Włoch. Pan usilnie pilnuje też, aby nie robiono zdjeć w domu-muzeum, a to duża pokusa, bo chyba od śmierci bohatera nikt tam niczego nie ruszył, nie mówiąc o sprzątaniu. W miasteczku jest też okazały zamek-obecnie hotel i winiarnia, gdzie można kupić wino z wizerunkiem i w nazwie z Giuliano. Przysiąść można w parku na ławeczce i obserwować krzątaninę miejscowych. A wracając do Palermo konieczie należy podziwiać wzgórza i góry wokół, gdzie Giuliano walczył z lokalną mafią, ukrywał się i żył. Uważać tylko trzeba, aby gdzieś z zza zakrętu nie wyskoczył jakiś współczesny Janosik, który zabierze bogatemu turyście co się da;). Tak naprawdę wzgórza są miłym widokiem dla oka, bo to paleta wysuszonych słońcem barw z malunkami tkwiących jakby nieruchomo zwierząt, tj. wypasających się krów i kóz.
5. Bagheria.
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Montelepre
Montelepre to osada, która szczyci się tym, że mieszkał tu sycylijski Janosik. Poczytajcie o tym w innym poście (link powyżej). Dla jednych Salvatore Giuliano to bohater, a dla innych bandyta. W każdym razie miejsce mocno związane jest z tą postacią. Znajduje się tu jego dom pilnie strzeżony przez miejscowego Sycylijczyka, który rzadko się uśmiecha, a nawet wzbudza strach, bo ciągle podkreśla, że Sycylia musi oddzielić się od Włoch. Pan usilnie pilnuje też, aby nie robiono zdjeć w domu-muzeum, a to duża pokusa, bo chyba od śmierci bohatera nikt tam niczego nie ruszył, nie mówiąc o sprzątaniu. W miasteczku jest też okazały zamek-obecnie hotel i winiarnia, gdzie można kupić wino z wizerunkiem i w nazwie z Giuliano. Przysiąść można w parku na ławeczce i obserwować krzątaninę miejscowych. A wracając do Palermo konieczie należy podziwiać wzgórza i góry wokół, gdzie Giuliano walczył z lokalną mafią, ukrywał się i żył. Uważać tylko trzeba, aby gdzieś z zza zakrętu nie wyskoczył jakiś współczesny Janosik, który zabierze bogatemu turyście co się da;). Tak naprawdę wzgórza są miłym widokiem dla oka, bo to paleta wysuszonych słońcem barw z malunkami tkwiących jakby nieruchomo zwierząt, tj. wypasających się krów i kóz.
5. Bagheria.
Bagheria położona jest na wschód od Palermo skąd pociągiem można dojechać w dziesięć minut. Miasteczko jest zaniedbane, ale ileż tam pałaców. To właśnie z tego względu warto odwiedzić Bagherię. Wzdłuż długiej głównej ulicy Corso Umbero I, jak i przy innych ulicach, natkniemy się na barokowe pałace. Część z nich jest odnowiona. Znajdują się tam muzea i instyucje kultury, ale większa ich część czeka na odnowienie. Barokowe, masywne ornamenty, rzeźby w postaci przerażających twarzy ludzkich, piękne balkony, bramy ozdobione wazami, proszą przechodzących turystów o zwócenie uwagi na siebie, bo chyba dla mieszkańców to zwyczajne otoczenie. W jednym z pałaców, które zwiedziłam poczułam się jak księżniczka. Przechadzałam się przez kolejne metraże wielkich sal, ale tylko nieliczne przypominały o swoim wyglądzie w przeszłości. W jednej zachowały się ścienne malowidła, inne zostały odmalowane i stylizowane kolorystycznie na barokowe komnaty. Nigdzie nie było żadnych przedmiotów. Wyobraziłam sobie, że brakuje tu księcia czy jakiegoś arystokraty, który zagospodaruje to miejsce i tchnie w nie życie. Rozmarzyłam się i na zewnątrz schodząc po wielkich schodach do dawnego ogrodu. Gdyby nie upał spróbowałabym choć toszkę uporządkować to miejsce. Przede mną roztaczał się dawny park, ogród. Nic z niego nie pozostało.Na środku tylko kilka zasuszonych, umierających drzew.Wszędzie suche liście, nieład, pustka. Była to duża przestrzeń, a tak smutny widok. W tym pałacu tylko dziedziniec był zadbany, bo z tej strony jest główne wejście i kierunek do centrum miasta. Nieco z dala od centrum można podziwiać bardziej zadbane pałace. Najbardziej znane i dostępne dla odwiedzających to Villa Palagonia z salą luster i Villa Valguarnera z pięknym ogrodem. Z kolei w Villa Cattolica znajduje się muzeum sztuki z dziełami lokalnego i bardzo znanego artysty malarza XX wieku-Reanto Guttuso. Inne wille są niedostępne, a szkoda, bo to miasto to perła baroku sycylijskiego. A gdy już wyjedziecie z miasta warto wspiąć się na
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Ustica
Aby odkryć Usticę trzeba tam po prostu popłynąć. Opisy internetowe i zdawkowe informacje w przewodnikach zniechęcały mnie do odwiedzenia wyspy. Wszyscy podkreślali, że to płaska wyspa o stromych brzegach skalnych z trudnym dostępem do morza. W tym tkwi atut wyspy. Można ją obejść w jeden dzień, objechać busem w 20 minut, przejść niezbyt męczącym szlakiem. Nigdzie się nie da zgubić, zabłądzić, wszystko jest pod ręką. Najlepiej jest wypożyczyć rower i jechać przed siebie, a po drodze wstępować, gdzie się da. Będą i cudne widoki na morze z ogromnymi skałami wystającymi z morza, zobaczycie prehistoryczne osady, cudowne ogrody i ogródki, pola uprawne z plantacjami bakłażanów, pomidorków. Spotkacie przyjaznego osła, obejrzycie zachód słońca u stóp ogromnej latarni morskiej, zajrzycie do groty. Na opalanie się i pływanie też znajdzie się czas. Na plażowanie na piasku nie ma co liczyć, ale są wydzielone miejsca z plażą z drobnymi kamykami, bo trzeba pamiętać, że duża część wyspy to rezerwat. Zwłaszcza część morza jest pod ochroną i trzeba to uszanować. Jeśli będą sprzyjały wiatry to skorzystajcie z wycieczki łódką wokół wyspy. Mnie się nie udało, bo zbyt wiało, a nawet kropił deszczyk, a przez to i ponurkować nie można było, a Ustica to raj dla płetwonurków. Serdecznie polecam.
7.Capo Gallo
8. Sferacavallo
http://www.pakieciksycylijskichnotek.blogspot.com/search/label/Sferacavallo
Sferacavallo odkryłam przypadkowo. Zaczął przeszkadzać mi zgiełk Palermo i szukałam gdzieś blisko odpoczynku. Trafiłam tam bez planowania i zastanawiania się co to za miejsce. Podobała mi się tylko nazwa. Rzeczywiście tam odpoczęłam, a do tego jadłam tam najsmaczniejsze w całym swoim życiu owoce morza. Warto tam się udać chociażby ze względów kulinarnych. Dawniej była to wioska rybacka, ale do tej pory tradycja codziennych połowów na morzu przetrwała. Dlatego w dawnym porcie natkniemy się na kelnerów zachęcających do posilenia się świeżymi rybami i owocami morza w niejednej restauracji. Turystów wielu tam nie ma, a tak naprawdę warto tam szukać noclegu, bo wszędzie stamtąd blisko. Spacerując widzimy przed sobą niedostępną Wyspę Kobiet, za górami Gallo jest już Mondello z piaszczystymi plażami, a jadąc w drugą stronę dojedziemy do lotniska w Palermo. Do samej stolicy wyspy też jest blisko. Sferacavallo urzekła mnie jeszcze z innego powodu. Przy samym morzu, na maleńkim skrawku lądu wbijającego się w morze znajdują się pozostałości po nieistniejącej mniej więcej w tym miejscu latarni. Są tam też inne budowle. Na przestrzeni około 100 metrów znajdują się: bardzo stara z kamieni kaplica i chyba cmentarzysko. Nie jestem pewna czym sa niektóre budowle, bo przypominają a to piece, a to groby, a to studnie. Może ktoś wie więcej na ten temat. Byłam tam dwa razy, a nigdzie nie natknęłam się na żadne informacje o tym miejscu. Polecam więcej na ten temat poczytać pod podanym wyżej linkiem. Tyle udało mi sie ustalić.

























Komentarze