Oto Alicudi. To najmniejsza z wysp Eolskich zwanych też Liperyjskimi. Jeszcze ponad dziesięć lat temu mało kto słyszał o nich, a na pewno niewielu słyszało o maleńkiej, bo liczącej niewiele ponad 5 kilometrów kwadratowych, wysepce na Morzu Tyrreńskim- Alicudi. Myślę, że nic nie dzieje się z przypadku, a los daje nam znaki, szanse i tak było ze mną i Alicudi. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było zatrzęsienia informacji o tych wyspach w Internecie, nie było tylu pięknych wydawnictw ukazujących ich oblicze, a ja trafiłam na takie w popularnej wówczas "taniej książce". Album wydany przez National Geographic przykuł moje oko, a tytuł "Zapomniane wyspy" od razu wywołał pytanie : Czy są jeszcze takie wyspy? I tak trafiłam na Alicudi! Tak - przez książkę, a potem wędrując palcem po mapie. Bardzo szybko moje spotkanie z Alicudi nabrało realności. Otrzymałam telefon z propozycją pracy we Włoszech, a że miałam wakacje i nie zanosiło się na wyjazdy ani pracę, zdecydowałam się pojechać właśnie tam, w nieznane i odległe dla mnie miejsce. To nie były dla mnie Włochy, a coś zupełnie oderwanego od mojego wyobrażenia Italii, to nie była wymarzona wyspa i to nie było upragnione miejsce, ale jednak wyspa, która mnie wołała. C.d.n.
Wyspa widziana ze statku.
Główna ulica.
Kościół św. Bartłomieja.
Skalne fantazje przy hotelu Ericusa - Wrzos.
Dzoeń jak co dzień w sezonie letnim.
Zachód słońca.
Port.
Komentarze